wtorek, 11 listopada 2014

alicja





w takich chwilach otwieram oczy.

powieka ani drgnie, kiedy jak zawodowy pokerzysta liczę plamy na suficie. małe i te mniejsze. lekko ironiczny uśmiech wyprowadza cię z równowagi. nie - to nastąpi za chwilę. najpierw tracisz rezon i samczą pewność, że wszystko idzie jak trzeba. jak trza. brrr! może lepiej już nic nie mów - zatykam mu usta dłonią. bez słów nie istnieje. jest tylko ciałem, którego ciężar przyszło mi czuć przez chwilę. policzywszy plamy skupiam się na gwoździach wystających ze źle przybitej boazerii. pięć. sześć. co za debil to robił?! co za debil to robi?! bezwiednie zaciskam dłonie. coś charczy. on charczy. odruchowo przydusiłam go, a ten cholerny idiota doszedł. głupi chuj -  myślę, przewracając się na brzuch i wykonując jednocześnie mnóstwo nieskoordynowanych ruchów, mających na celu odnalezienie stojącej gdzieś pod łóżkiem butelki z piwem. mogę zapalić? nie! tak, oczywiście. ale nie w sypialni. popielniczka jest w salonie i bądź uprzejmy tam zostać aż wypalisz. w takich chwilach żałuję, że nie produkują dwumetrowych papierosów. wtedy paliłby i palił i może minęłaby wreszcie jedna pierdolona godzina. niestety. gość pali na czas, pali na akord, pali wyczynowo i profesjonalnie. już? - udaję zaskoczoną. wzwód pojawia się w pokoju chwilę przed nim i w sumie chyba nawet mnie to cieszy. masz piękne kwiatymam - uśmiecham się złowieszczo. doganiam go w połowie łóżka i ocieram się pośladkami, niczym kot. wzdycha gardłowo. nie przerywam. przerywa, podając mi gumkę. jest mój - tryska, nim kończę rozrywać opakowanie. przepraszam - chyba mu głupio. proszę uprzejmie - milczę, walcząc z atakiem śmiechu. nic się nie stało  - chciałabym powiedzieć, lecz nie mówię - twój penis i tak nie urósłby do rangi kopulacji


Alicjo!




2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz