środa, 29 listopada 2023

jedenasta jedenaście

 

mamie

 


ja dzisiaj odchodzę
znów jestem w podróży
z łez na ziemi maki
i chabry i róże
z krwi na tej szpitalnej
podłodze bez złudzeń
że to tylko sen
 
szumią buki w Karwi
słoneczną jesienią
biegnę do nich miły
sto metrów nad ziemią
co się sypie nagle
i nie mam już ramion
żeby objąć cię
 
nawet pod ciężarem
marmuru czy śniegu
falą będę która
z tęsknoty do brzegu
wraca przypływami
rozmyty to szczegół
na granicy dnia
 
wczoraj  jeszcze obok
bezbronna jak dziecko
łapiąc oddech kablem
monitorem kreską
wciągam w nozdrza wolność
wdycham w płuca wieczność
palcem sięgam gwiazd



11.10.2023




niedziela, 29 stycznia 2023

/end.mi/

 


skończ mnie pisać wreszcie albo wreszcie ja
złożę się z tych liter i niedokończona
wsiądę w stare kombi na kolejnych stronach
marząc o zwiedzaniu kamienistych plaż
 
jeśli tylko tyle mam tu zapisane
jeśli tylko droga nim nadciągnie noc
śmiało ruszę w alpy za manewrem manewr
oby tylko w dłoni była twoja dłoń
 
albo samolotem kiedy musisz już
wrócić mnie na kartki zamknąć i odłożyć
spłynę papierowe przeklinając progi

kocham te wędrówki aż po kraniec stóp




29.01.2023

piątek, 27 stycznia 2023

dedas gepicebi

 


nie obiecuj że wzejdziesz i że razem zajdziemy
każde razem ataksją dzieli zenit na pół
przewodzimy tę miłość inkrustując się chłodem
białym wężem co gubi przedostatnią ze skór
 
obiecuję że wzejdę i że razem zajdziemy
w splocie skór trąc o ziemię w kontaminacji rąk
nawet jeśli nas znajdą nawet jeśli się zgubię
połykając swój ogon miłość zatoczy krąg


27.01.2023

czwartek, 26 stycznia 2023

bosk-

 

ość dzielimy na czworo
cesarzowej co cesarskie a reszta
dla nas - ryby psują się od serc

 

 

7.01.2023


Pijąca Marina*

 


żongluję bólem w pełnym kieliszku
choć żadna ze mnie Plekhanoveli
pustkę nabijam w puste butelki
i zagrzebuję w zimnej pościeli
 
nocami myślę między drzewami
jak by to było gdyby jak Nina
cudnie zatańczyć na prześcieradłach
zadrgać jak Nina
 
wypij Marino po drugiej stronie
nie ma naprawdę nie ma nikogo
kto bliższy byłby twojej tęsknocie
kiedy nie tęskni nikt już za tobą
 
ty na krzesełku ja z samochodu
zajrzę w dwie studnie nie do zmierzenia
z winem tańczące suliko dłonie
połyka ziemia
 
można tak tęsknić jak tylko za kimś
kto się okazał gwiazdy połową
jak tylko za kimś kogo spadając
gwiazdy połowa ciągnie za sobą
 
wypij Marino a zanim spadniesz
skazkę wymyślę o dwóch biegunach
które na przekór światu się zeszły
i świat nie umarł

 

                                                                                           პლეხანოველი მარინა

 

 

*odniesienie do Tańczącej Niny, Poświatowskiej


26.01.2023


piątek, 6 stycznia 2023

miasta, miastresy, miastrony

 


mówią o mnie kiedy otwieram drzwi zalega cisza tępią się noże i prawie myślę że to już
tradycja gilocav Nowy Jork nie jest wcale taki piękny obiecuje fajerwerki nie fajrant
i gładki ślizg do pierwszego lutego wcale nie będzie ani ostatniego dzwonka za pięć
dwunasta przecież koniec wydarzył się wcześniej dwie godziny wcześniej umieramy
ja z bólu ty żeby zniknąć miasta do których nie wracamy są oziębłe
 
przemilczana nie przestaję istnieć a więc nie milczy się o mnie się nie zapomina się dusi
tę nachalną obecność w dwuogniu pytań ciąg dalszy ciągu i żyły na wschodniej zielenieją
od gówna kiedy przychodzi nam zasypiać jest pięknie krócej trudniej zawsze żegnamy
się do rana pulsujemy amnezją jak zapomniane drogi zapal mnie tej nocy a potem rzuć
nałogi budują nas i w(z)rastamy w pył proch plastelinę miłością spijasz się u źródła które
wolałabym zatrzymać w sobie ukołysać nakarmić nie ścierać życia z gorących ud jednak
wypływa(sz) jest łódź ale nie ma portu
 
żaden trip nie usypia czujności nie da się przekuć na wiarę w nasycenie wpadamy na
moment i wielokrotnie przeczuwając że będzie brak bowiem argumentów nie znajdziesz
kruszeją na tylnych siedzeniach tej zimy pod naporem kartek kart i kartagin każda walka
przetrwana znów błysk czerwonej ruchomej gwiazdy mówi good morning jesteśmy jeden


2023

sobota, 12 lutego 2022

petrichor

 


aksamitny obrus stół ma swoje lata
kilka było niezłych reszta na ołtarzu
wspólnych win więc dzisiaj niech się chłodzi szampan
steku prawd nie poda - nigdy takich stanów
 
v
 
chłodny świt Alicjo jeszcze przyjdzie lato
twoje ściany znają słodycz kłamstw i płaczu
zapach jak petrichor nad słomianą chatą
wzbije się z wronami w niszczycielski tajfun
 
***
 
która bardziej wierzy której da się więcej
wcisnąć w brzuch motylków wepchnąć siłą zaszyć
która z nich nabierze czas w dziurawe ręce
licząc że zatrzyma więcej niźli straci
 
deszczu nikt nie widział ziemia na bezwietrznej



2022

wtorek, 12 października 2021

anatawakomorebidesuka (mów mi jesień jesienią..)

 

ზურა


mów mi jesień jesienią
mów mi zostań gdy idę
moim śladem wiatr kroczy
nie! - to ja jestem wiatr!
komorebi przez palce
jak przez liście prześwitem
przetkam wolno wypuszczę
białe smugi na szadź
 
zimno rześko bezludnie
pójdę prosto po torach
w uszach tylko słuchawki
semantyka na ful
tak się boję mieć myśli
myślę sobie niech droga
światłoczule obejmie
i nie trzeba mi słów
 
komorebi kochanie moje ciało na wietrze
nie opiera się żadnym planetarnym promieniom
wszystko dobrze? - zapytasz
z włosów lęk wyszeleszczę
zafurkocę bezwładnie
echa pustkę
powielą



2021 5/44

poniedziałek, 11 października 2021

დათას ყვავილები

 

Batumi 8.10.2021


plączą się gałęzie stuka w okno liść
podmuch (s)poniewiera kości i kasztany
płatki na półmisku łyżkę w ręku mamy
lalka do przedszkola chciała głodna iść
 
mały cicho kwili ledwie przegnał sen
szranki i konkury smagłowąsych wojów
w telewizji mówią Misha zaczął jeść
słodkie winogrono (s)turla się ze stołu
 
lustro w przedpokoju dłoń (po)gładzi twarz
mimo wczesnej pory szarą i zmęczoną
błyska w oczy żarem z papierosa ponoć
to nie burza idzie lecz jesienny szkwał
 
nic zostało po nich nie ma po nich nic
sześć czerwonych zniczy między budynkami
gdybań sto dlaczego świat się nie chce spalić
kto podlewa k(r)wiaty kiedy ziemia drży





2021 4/44