niedziela, 2 października 2016

pierdylion kursów na cztery pe




rozpalanie ogniska w domu bywa niebezpieczne, mówi hestia, opatrując poparzone dłonie. podmucham i pocałuję, obiecał notos w południe, jednak południe na południu, o tej porze gry, wypada zawsze po zmroku. nocą budzi się hestia i nikt nie dmucha, a przecież przed chwilą była młoda i rumieniła się, gdy koledzy zapisywali na szkolnych ławkach jej inicjały. tak. teraz jedynie rozpala ogniska - im więcej, tym są mniejsze, tym trudniej upilnować, by nie zgasły. ręce spalone do kości, ale lubimy udawać, że wciąż ma skórę, gładką, zajedwabiście gładką, cierpliwą. kolejny poranek przynosi tylko siedemdziesiąt dziewięć nowych stopni i starą ciszę. nawet cerber nie szczeka. wie już, że tam, gdzie śpimy 
jest dom.









2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz