wtorek, 4 września 2018

puff





mokry krawężnik obok kasztany
jakby nie czuły śmierci i chłodu
wlokę się między żywym a martwym
szukając strzałki z napisem młodość

świt coraz cięższy i coraz więcej
waży podbiegła wstydem powieka
odkąd bezradność skleja mi ręce
nic tylko stoję nic tylko czekam

nocą pasjami zwołuję lata
twarze ze śladem czaszki z wyłomem
i znad kominów dławiący zapach
i ledwie tyle tulę po tobie

puszczona z dymem wracasz jesienią
kiedy tak trudno utrzymać łyżkę
wilgoć się wkrada palce sztywnieją
sztywnieją myśli chciałbym nie myśleć

chciałbym raz jeszcze kląc na potęgę
i za nic mając huki wystrzałów
przywołać tego kim już nie będę
którego siebie już zapomniałem




2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz